Gabinet Weterynaryjny PUPIL - weterynarz Kielce

Sa Fi (25.10.2017 01:15)
Ufałam przez prawie trzy lata, no bo przecież weterynarz zna się na leczeniu, prawda? Co ja, przeciętny człowiek mogę wiedzieć? No i to był jeden z największych błędów jakie mogłam popełnić. Moje podejrzenia co do działań pracujących tam ludzi ostatnio wzrosły do tego stopnia, że zaczęłam szukać informacji na własną rękę, bo te jakie uzyskiwałam w Pupilu mogą wystarczyć co najwyżej małemu dziecku, totalne lanie wody, zero konkretów, zero naprawdę użytecznych porad, a dodatkowe badania brane pod uwagę dopiero jeżeli samemu się o nich wspomni. No chyba nie o to chodzi, żeby właściciel zalecał konkretne badania w kierunku dalszej diagnostyki, wydaję mi się że to jednak lekarz jest, a przynajmniej powinien być od tego. Okazało się że antybiotyki na infekcje pęcherza podawane były niemalże w ciemno, w dodatku "ciężki kaliber" o znaczących skutkach ubocznych, podany trzykrotnie w ciągu pół roku, mimo że nie działał. Do tego przy podejrzeniu niewydolności nerek został podany lek teoretycznie mający na celu zwalczyć zapalenie dziąseł, który jak się okazało [podawany w dodatku przez tak długi okres czasu na jaki został przepisany] ma gigantyczny wpływ na nerki, ponadto został użyty totalnie bezpodstawnie, ponieważ związek z tym co ma zwierz w paszczy jest znikomy. Krótko mówiąc zamiast podjąć próby diagnozy pani wepchnęła bardzo ryzykowny lek na odczepnego gdy poinformowałam ją, że chciałabym się pozbyć stanu zapalnego... no chyba że to było działanie celowe, bo i takie zaczynam mieć myśli zwłaszcza biorąc pod uwagę kosmiczne ceny jakie są w tym miejscu. W związku z podejrzeniem niewydolności nerek jedyne co zostało wykonane to polecenie zmiany karmy na renal. Brawo. Trochę jak przyklejenie plastra na złamanie otwarte. Musiałam wyciągać informacje co do dalszej diagnozy. USG nawet nie zostało zasugerowane przez osobę prowadzącą kota, no śmiech na sali. Najsmutniejsze jest to, że więcej dowiedziałam się od przypadkowych ludzi z internetu niż od tych pracujących w Pupilu, choć w sumie jeszcze smutniejsze jest to że słowa tych przypadkowych ludzi zostały potwierdzone przez innych lekarzy, którzy robili wielkie oczy patrząc w książeczkę kota i natychmiastowo nakazywali powtórzyć morfologię z biochemią w obawie, że podane leki mogły wyrządzić w nerkach uszkodzenia, obecnie czekam zestresowana na wyniki... Dodatkowo w cenie, w której tu zostało zrobione, za przeproszeniem "wielkie G" w innym miejscu kot otrzymał pełną, szczegółową diagnozę i leki. LEKI, o których tu jedynie była wzmianka, jeżeli by się pogorszyło. Nie no świetnie, racja, po co działać jak lepiej poczekać, potem więcej hajsów będzie z leczenia, czy coś w ten deseń, postawa godna podziwu, naprawdę! Omawianie wyników w innym gabinecie trwało naprawdę długo, podane zostały różne możliwości, namiary na lepszych specjalistów, którzy mogą wnieść nowe spostrzeżenia co do obecnej diagnozy, również obszerne porady co do diety, nie składające się jedynie z zalecenia "magicznego" Royal Canin, zauważyłam że będącego odpowiedzią na każdy problem w Pupilu. Mam wrażenie, że dla "weterynarzy" z Pupila liczą się jedynie pieniądze właściciela, a zwierze schodzi na drugi plan, o ile nie dalszy. Jeśli problem nie jest poważny istnieje szansa, że wyleczą pacjenta, gorzej jeżeli zwierzęciu potrzebna jest pomoc z prawdziwego zdarzenia... Szkoda że nie wyciągnęłam wniosków przy kocie, którego ratowali po wypadku, twierdziłam że robią co mogą, jak się po konsultacji niedawno okazało ich działania były dość dalekie od tego. Zamiast dalszej diagnozy czekanie na cud, a w momencie kiedy szanse na ratunek były już żadne wspomnienie o możliwości przetoczenia krwi... Nie twierdzę że dało się go uratować, bo przypadek był raczej beznadziejny, ale z pewnością nie tak powinno to wyglądać. Ciekawe ilu naiwnych ludzi udało im się już nabrać i bardzo żałuję, że też zaliczam się do tego grona. Mam nadzieję, że już nigdy nie będę zmuszona odwiedzać tego miejsca. Nie poleciłabym najgorszemu wrogowi.

Ewa Ścibisz (21.10.2017 22:47)
Niby fachowo.. Niby sprawnie.. Ceny bez rewelacji.. Rana nie została w ogóle oczyszczona tylko zdezynfekowana.. Nie mówiąc już o podstawowych badaniach, które niby były a się okazało że nie było... Antybiotyk sam w sobie OK ale w tym przypadku podany a na który nie poszły bakterie beztlenowe.. Wdała się zgorzel gazowa...Nie do wiary... Porażka... Należało to przewidzieć z takim doświadczeniem.. O probiotyku mowy nie było.. Bo to chyba oczywiste powinno być dla pacjenta że ma brać :) W takiej klinice jedynej czynnej w okolicy... Człowiek ufa.. Zawierza.. Płaci..nie licząc się z groszem .. Bo przytulił zwierzę dla którego jest całym światem...i? Teraz zwierzak cierpi po udzielonej fachowej pomocy.. Leczymy się gdzie indziej...proszę nas wykasować z komputera.. Powodzenia

Rafal Kowalski (29.09.2017 03:11)
Lecze u tej Pani moje zwierzaki juz od kilku lat. Moje 5 gwiazdek swiadczy o profesjonalizmie tej przychodni. Chcialbym dodac ze posiadam wiele zwierzat roznego gatunku i z kazdym jednym pracujacy tam zespol dal rade. Jako czlowiek ktory zajmuje sie zwierzetami z milosci ale i z racji profesji calkowicie nie rozumiem tych negatywnych opini. Jako regolarny bywalec chce wszystkich zapewnic ze te negatywne wpisy nie maja nic wspolnego z prawda. Jesli moge wyrazic swoje zdanie negatywne opinie wystawia ta sama osoba pod roznymi nazwami.

Sam jay (24.09.2017 00:58)
I went to Poland for my holiday and my dog really ill and PUPIL is the only clinic to help meout the service was fantastic and my dog is feeling a lot better thanks to them. I just want to reach out to PUPIL to show I apprichiate their work and I recommend you use this service.

Katarzyna Więckiewicz (04.09.2017 15:19)
Pełna profeska!! Mimo, że była niedziela i Pani Karolina musiała na mnie czekać, aż dojadę z moją suczką obsłużyła nas na najwyższym poziomie. Gdyby nie ona nie wiadomo co byłoby z moją sunią. I mimo niedzieli koszt wizyty był naprawdę niski. Polecam w 100%.

Добавить вашу оценку